Zanim zaszłam w ciąże nie znałam tego terminu. Nie zastanawiałam się przecież jak chce wychować dzieci, które może kiedyś będę miała. To, że zdecydowałam się na rodzicielstwo bliskości nie wynika z samego faktu urodzenia dziecka, tylko z tego, że zaczęłam pracować nad sobą, i wiem, skąd wzięła się część moich problemów. Pewne mechanizmy po prostu zostały zaburzone. Rodzicielstwo bliskości mówi o tym, co zrobić, żeby wychować silną jednostkę, o wysokim poczuciu własnej wartości.
Słysząc termin rodzicielstwo bliskości często kojarzymy to z naturalnym porodem, porodem domowym, rezygnacją z pracy zawodowej jednego z rodziców, wspólnym spaniem, karmieniem piersią, noszeniem dzieci czy domową edukacją. My nie jesteśmy tak restrykcyjni. Trzymamy się fundamentalnych zasad i dostosowujemy je do siebie.
Jest osiem zasad rodzicielstwa bliskości:
- Przygotuj się do ciąży, porodu i rodzicielstwa
- Karm z miłością i szacunkiem
- Reaguj z wrażliwością
- Zapewnij odżywczy dotyk
- Zapewnij bezpieczny sen, pod względem fizycznym i emocjonalnym
- Zapewnij stałą, pełną miłości opiekę
- Praktykuj pozytywną dyscyplinę
- Dąż do równowagi w życiu osobistym i rodzinnym
Nie udało mi się urodzić naturalnie, ale dziecko natychmiast, jak to tylko było możliwe, dostało nasz dotyk i bliskość. Nosimy w chuście. Śpimy z dzieckiem. Karmię piersią, chociaż uważam że podczas karmienia butelką można dać dziecku dokładnie tą samą bliskość. Reagujemy na każdy płacz czy okrzyk niezadowolenia. Tłumaczymy dziecku świat, mówimy jak do dorosłego. Traktujemy na równi z nami, a nie jako dziecko, które nie ma prawa głosu. I wszędzie zabieramy ze sobą! WSZĘDZIE! Jestem przeciwna instytucji żłobka bądź niani.
Jak więc mam wrócić do pracy? Bo do pracy wrócić chcę, a nie muszę.
Maja, ja Ci mogę powiedzieć z własnego doświadzenia, że żłobek to nic złego, pod warunkiem, że Twoje dziecko się w nim dobrze czuje. Majka trafiła tam mając 14 miesięcy i widać po niej, że się czuje tam bezpiecznie i chce tam chodzić.
OdpowiedzUsuńCo do reakcji na krzyki i płacze, to zaczekaj na okres buntu dwulatka :P Wtedy najlepszym wyjściem będzie brak reakcji na to ;) Bo inaczej Monia tak Cię zmanipuluje, że będziecie spełniać wyłącznie jej zachcianki ;)
Ogólnie trzeba niestety trochę się rozdzielić, ale to powinno wyjść wszystkim na dobre :) Bo my po powrocie Majki ze żłobka a naszym z pracy, spędzamy z nią czas, bawimy się, wygłupiamy, przytulamy i zasypia na kolanach któregoś z nas, wtulona jak koala :)
Jasne bunt 2 lataka potem 3,4 i tak do 18 bezsensowne tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńDziecko nie manipuluje! dziecko bada granice a to nie to samo
Ha! Wiadomo że życie weryfikuje, ale niestety "brak reakcji na to" jest zdecydowanie dla mnie nie do przyjęcia. słowa manipulacja też nie lubię. uważam, że dziecko nie manipuluje tylko manifestuje. a to diwe zgoła odmienne sprawy.
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała rozwinąć tę notkę :)
Wczytałam się jeszcze raz w Twoją notkę i zdecydowanie Rodzicielstwa Bliskości nie uprawiasz :)
OdpowiedzUsuńMaju, jak słusznie napisałaś - życie weryfikuje. Życzę Ci bycia elastyczną i intuicyjną mamą, która potrafi odpowiadać na potrzeby zmieniającego się wciąż dziecka. Brak reakcji jest również reakcją,i to doskonale uczącą dziecko (2-3 lata, nie wiem jak ze starszymi) radzenia sobie ze złością. To, co dzisiaj jest dla Ciebie "zdecydowanie nie do przyjęcia" za jakiś czas może okazać się jedynym rozwiązaniem. Wychowujmy dzieci w zgodzie z ich i naszą potrzebą miłości, stwarzajmy im bezpieczny świat, bez przemocy i agresji. I nie zapominajmy, że jeśli każdy z nas jest odrębną jednostką, to nie może być jednego algorytmu działania, niezawodnego dla wszystkich rodziców i odpowiedniego dla wszystkich dzieci.
OdpowiedzUsuńmiło panią czytać:) pozdrawiam
UsuńCo rozumiecie przez brak reakcji? Może trzeba to uściślić.
OdpowiedzUsuńBrak reakcja to też reakcja twoja obronna gdy już nie masz cierpliwości... dziecka na pewno nie uczy tego jak radzic sobie ze złością... ja mam w domu 9 latke 4 latka i 4 miesięczniaka i przerobiłam wiele metod i RB najbardziej mi pasuje, jest jednak to bardzo cięzka metoda gdyż wymaga od nas przede wszystkim pracy nad sobą!
OdpowiedzUsuńJa jestem ostrożna w używaniu takich zwrotów jak "na pewno":) Pozdrawiam i gratuluję trójki dzieci.
OdpowiedzUsuńNo widzisz tak samo mozna powiedzieć o słowie "doskonale" ale to już czepianie się słówek nie wnoszące nic do dyskusji. Lepiej wyjaśnić to o co pyta Maja ;)
UsuńJewa, akurat z racji swojego zawodu wiem sporo na temat buntu dwulatka i psychiki małego dziecka. Jeśli uważasz, że dziecku należy pozwolić na wszystko to powodzenia w wychowaniu własnych dzieci.
OdpowiedzUsuńCo do braku reakcji. Majka odstawia akcje typu coś (cokolwiek) mi się nie spodobało, nie pozwalają mi itd to rzucam się na podłogę (w sposób kontrolowany), udaje ze płacze (ani lezki) ,przestaje na chwilę i zerKam na reakcje, brak to wyje dalej, znów przerwą i spojrzenie, brak reakcji i koniec wycia , zajmuje się czymś innym albo się zaczyna śmiać. No chyba że mam jej pozwolić np na bieganie z nozyczkami, które gdzieś mi skubnie ui ucieka.
Ogólnie długo by tu dyskutować można a z tel to ciężko mi pisac :-P
Ale jak już przestanie odstawiać te akcje to jej tłumaczysz dlaczego nie może biegać z nożyczkami?
Usuń"Jeśli uważasz, że dziecku należy pozwolić na wszystko to powodzenia w wychowaniu własnych dzieci. "
Ani ja, ani Jewa, ani Rodzicielstwo Bliskości nie traktuje o tym żeby na wszystko pozwalać dziecku. Coś nie zrozumiałaś.
A czy ja napisałam, że dziecku trzeba pozwalać na wszystko ?
UsuńNapisałam tylko że to głupie tłumaczenie.
Polecam lekture http://www.sosrodzice.pl/bunt-dwulatka-nie-istnieje/
No to może ja sprecyzuje co dla mnie znaczy brak reakcji.
OdpowiedzUsuńNie zrobiliśmy czegoś po dziecka myśli. Dziecko zaczyna płakać. Szarpać nami. Rzucać się na podłogę już w ekstremum. Płacze przeraźliwie, aż do histerii. Ja udaje że go nie widzę. Robię swoje. Zmywam naczynia bądź kontynuuje zakupy. Albo wychodzę z pokoju i zostawiam dziecko same. Nie reaguje na jego płacz. Jestem obojętna.
Tak?
Co do uprawiania rodzicielstwa bliskości to nie patrzę na to czy postępuje zgodnie z wymyslonymi przez kogoś zasadami, tylko swoją matczyna intuicja.
OdpowiedzUsuńMaja, tłumacze to w sposób, który mam nadzieję jest dla niej zrozumialy.
OdpowiedzUsuńCo do braku reakcji to już napisałam jak to u nas wygląda.
Jeśli płacze, to ją przytulamy, nigdy noe zostawilam jej samej sobie, żeby się wyciszyla. zaraz się okaże, że jestem wyrodna matką :-P
Nie ufam artykułom "Doroty, mamy dwuletniej Oliwii, orędowniczki zdrowego rozsądku w wychowywaniu dzieci" :) Polecam, natomiast pozycję "Drugi i trzeci rok życia dziecka" znanych i poważanych autorów Murkoff Heidi i Mazel Sharon (http://merlin.pl/Drugi-i-trzeci-rok-zycia-dziecka_Heidi-Murkoff-Sharon-Mazel/browse/product/1,1016655.html?gclid=CJW6ks_hwrYCFYS_3god_wIA3g)- Maju, znajdziesz tu wiele o problemach wychowawczych i zdrowotnych dwu- i trzylatków. Teraz, jeśli chcesz, sięgnij po "Pierwszy rok życia dziecka" (http://merlin.pl/Pierwszy-rok-zycia-dziecka_Heidi-Murkoff-Sharon-Mazel/browse/product/1,939792.html?gclid=COyJg-jiwrYCFQm33godFBYA5A). Buziak.
OdpowiedzUsuńAle to był tylko pierwszy lepszy artykuł wygooglowany artykuł. który rzuca inne światło na termin "bunt dwulatka"
UsuńA jak chcesz sypać poradnikami to polecam "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein (Agnieszka Stein ukończyła psychologię kliniczną na Uniwersytecie Warszawskim, Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie i Studium Poradnictwa i Interwencji Kryzysowej, roczny, intensywny kurs NVC (Porozumienia bez Przemocy), a także Kurs I stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach.Doradza rodzicom i profesjonalistom, którzy chcą lepiej wspierać dzieci w rozwoju, przekazuje im wiedzę na temat potrzeb dzieci i sposobów na budowanie z nimi relacji opartych na szacunku i zaufaniu.
Pasjonuje ją rodzicielstwo bliskości i to, jak można korzystać z jego narzędzi w relacjach z dziećmi w każdym wieku – od narodzin do dorosłości. Autorka artykułów poświęconych wychowaniu, publikowanych m.in. w miesięczniku „Dziecko”,
często zapraszana w charakterze ekspertki do wielu programów radiowych i telewizyjnych. Współprowadzi stronę Dzikiedzieci.pl, której zadaniem jest popularyzowanie wiedzy psychologicznej dotyczącej relacji z dziećmi.Mama dziecka w wieku szkolnym.)
A ją polecam studia pedagogiczne dla tych co nawet książkom powazanych autorów nie wierza:-P
Usuńhttp://dzielnicarodzica.pl/42193/27/artykuly/chodziak/wychowanie/O_sztuce_akceptacji_trudnych_emocji
Usuń"A ją polecam studia pedagogiczne dla tych co nawet książkom powazanych autorów nie wierza:-P"
UsuńTak, tak...studia pedagogiczne, większość wykładowców to osoby, które swoją wiedzę zdobywały w czasach, kiedy uważano, że dziecko powinno jeść co 3h - nie częściej, matki rodziły na leżąco a noworodki spędzały większość czasu w sali dla noworodków, wypłakiwanie i klapsy były czymś zupełnie normalnym i koniecznym...radziłabym zasadę ograniczonego zaufania co do tych wszystkich "świetnych" metod.
Hm, a co myślicie o spaniu z dzieckiem, tzn. do jakiego czasu jest granica?Bo ja słyszałam z ust kilku osób, że do 3 miesiąca dziecko potrzebuje spać wtulone w mamę, a później można uczyć odkładania do łóżeczka bo nabrało poczucia bezpieczeństwa...wydaje mi się jednak, że poczucie bezpieczeństwa nie kształtuje się w trzy miesiące, a cały czas...A propo studiów pedagogicznych, nie trzeba ich mieć żeby być dobrą matką i dobrze wychować swoje dzieci:)Znam kobiety bez wykształcenia, nie czytające tych wszystkich cudownych książek,bo nie miały do nich dostępu nawet, a które swoje dzieci wychowały na prawdę dobrze, na pewne siebie osoby, dobre, skromne i mądre. Dla mnie są one autorytetem:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą searcherofthebeauty :)
Usuńraczej nie ma konkretnego wieku do którego dziecko może spać z rodzicami. Jest to kwestia indywidualna, jednym wystarcza pół roku inne potrzebują 3 lat. Wystarczy obserwować.. Mój Synek sam się wyprowadził z naszego łóżka, gdy skończył 2 latka.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta dyskusja!
OdpowiedzUsuńKsiążkę Agnieszki Stein czytałam. Chociaż dla mnie była dość trudna w odbiorze to uważam że warto ją przeczytać chociażby dla porównania. Jest to książka traktująca jedynie o aspektach psychologicznych.
Po "pierwszy rok życia dziecka" chętnie sięgnę, bo książka tego autora o ciąży jest fajna. A problemami dwu latków będę się martwić za dwa lata.
Offca wyrodna matka to ja jestem, ale to temat na inną notkę. Chociaż nie wiem czy się odważę po dzisiejszym :P
Dalej jednak nie wiem co miałyście na myśli pisząc o "braku reakcji". I co mówicie swojemu jak jest wściekłe ?
Nigdy nie zostawiam mojego dwulatka samego z jego złością, histerią. Niektórzy twierdza, że w RB na wszystko się dziecku pozwala (lub prawie wszystko). Owszem daje się dziecku więcej swobody, niż w tradycyjnym wychowywaniu (tak jest przynajmniej u nas - mam wrażenie), ale to nie tak że dziecko może wszystko. Gdy muszę mojemu Maluchowi czegoś odmówić: najpierw tłumacze dlaczego, natychmiast oczywiście pojawia się ryk i akrobacje na podłodze. Jeśli na to pozwala, podchodzę i przytulam, trzymam za ręką (czasem ewidentnie nie chce kontaktu fizycznego - ja to szanuję) lub po prostu mówię, że widzę jak jest zezłoszczony, jak strasznie chciał by sie pobawić np nożyczkami itp i że jest mu smutno/przykro, jestem obok niego i tyle. Robie tak od samego początku i widzę, że Młody szybko godzi się z moja odmową(choć wcale moim celem nie jest tylko uciszenie go). Też widzę po sobie - jak ktoś w sposób empatycznym podchodzi do mnie to o wiele łatwiej jest mi pogodzić się z trudnymi sytuacjami.
UsuńA jak krzyczy i płacze to też do niego mówisz? Czy dopiero jak się uspokoi? Wydaje mi się że jak dziecko wpada w szal to nie słyszy co się do niego mówi bo ma za dużo emocji, w każdym razie żadne sensowne słowa wtedy do niego nie docierają. To tak jakbyś walnęła nowym autem w słup, a ktoś chwilę potem by do Ciebie mówił- nic się nie stało ....
UsuńMuszę jeszcze coś napisać, bo trochę, troszeczkę atak na Rodzicielstwo Bliskości był. Ale czy nie uważacie, że podstawowe zasady są tak uniwersalne że po prostu są trafne ? I jeszcze moja osobista uwaga że ósma zasada powinna być pierwszą : Dąż do równowagi!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po nominację
OdpowiedzUsuńwww.karolowamama.blogspot.com
odpowiedziałam na pytania, nominowałam nowe blogi!
UsuńWitam, nominowałam Cię do LIEBSTER AWARD – zapraszam do mnie po szczegóły http://dania-dla-najmlodszych.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńodpowiedziałam na pytania, nominowałam nowe blogi!
Usuńodpowiedziałam na pytania, nominowałam nowe blogi!
OdpowiedzUsuńUważam,że postulaty Rodzicielstwa bliskości są bardzo słuszne. Nie mogę się jednak zgodzić że spanie z dzieckiem w ogólnym rozrachunku przynosi dobre efekty całej rodzinie.Postawmy się w sytuacji mężczyzny,myślę że wielu z nich czuje się odtrąconych. Mam w bliskiej rodzinie takiego tatę który śpi na kanapie bo w łóżku robi się ciasno,synowie z Mamą(a trzecie dziecko w drodze).I być może Mamy są szczęśliwe (choć bardziej niedospane) dzieci spokojne, bo mają ciepłą Mamę cały czas przy sobie - jak w łonie...
OdpowiedzUsuńALE to nasi mężowie/partnerzy są tymi z którymi spędzimy całe życie, dzieci otrzymujemy aby je wychować,nauczyć samodzielności dać siłę i ciepło...
któregoś dnia wyfruną z gniazda.
Życzę wszystkim Mamom aby wychowały dzieci w takiej bliskości która pozwala największą bliskość zachować z mężem. Takie przekonanie,że Mama kocha Tatę bardziej niż mnie, daję niesamowite poczucie bezpieczeństwa,siłę i przede wszystkim daje wolność bo wiem, że jak będę duży to Mama będzie szczęśliwa bo ma Tatę a ja mogę lecieć gdzie tylko chcę....