środa, 8 maja 2013

Mama chce wrócić do pracy

Byliśmy na urlopie! Ale o tym może jutro. Powrót był dyktowanym kolejną wizytą w PUPie.

Pobiegłam do urzędu z samego rana z nadzieją, że szybko załatwie sprawę. Wzięłam numerek, a tam 44 osoby przede mną. Sala pękała w szwach od ludzi, ja spocona, dziecko spocone w chuście, ale na szczęście Panie na poszczególnych stanowiskach sprawnie działały. Po kilku kwadransach już byłam po spotkaniu z pośrednikiem pracy. Spotkanie to było jednak dziwne, jeżeli nie tragi-komiczne, co by nie powiedzieć żenujące.

Ja: "Dzień dobry."
Pani: "Dzień dobry. A Pani to chyba nie chce pracować?" - patrząc na dziecko
Ja: "Ależ ja chce pracować! Nie ma Pani dla mnie pracy którą bym mogła wykonywać z dzieckiem? Albo taką, która mi pozwoli zatrudnić nianie?"
Pani: "Z Pani wysokim wykształceniem niestety nie... Potrzebujemy kucharzy, bo sezon. Murarzy, bo sezon. Mogę Panią na kurs kadry i płace wysłać. Ale to chyba się Pani nie przyda."
Ja: "Pani serio???"
Pani: "Serio. Proszę przyjść za miesiąc. Do widzenia."
Ja: "Do widzenia"

Po powrocie do domu przejrzałam oferty pracy i aplikowałam na kilka ogłoszeń. Zobaczymy do końca tygodnia co się wydarzy. 

Nasunął mi się dzisiaj rewelacyjny wywiad z socjolog Anną Gizą-Poleszczuk. Uderzyła dokładnie w sedno i jest to doskonałe podsumowanie dzisiejszego dnia.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,102561,10825277,Najpierw_autostrady__potem_przedszkola.html?as=1



3 komentarze:

  1. Mnie to nawet nie pytali o nic tylko "następna wizyta tego i tego" ;) Pecha coś miałaś, mi zawsze max 15 minut to zajmowało i max 10 osób przede mną..

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami się zastanawiam po co są Powiatowe Urzędy Pracy... chyba, zeby bezrobotni mieli od czasu do czasu jakieś zajęcie, ewentualnie poznali nowych ludzi w kolejce...

    OdpowiedzUsuń
  3. Urzędy Pracy są po to, by ludzie tam zatrudnieni mieli pracę :)

    OdpowiedzUsuń