Jak często czujecie się złymi matkami? Ile razy były podważane Wasze kompetencje odnośnie wychowania własnego dziecka? Jak często robicie coś wbrew sobie, bo ktoś zwrócił Wam uwagę, że robicie "źle"? Jak często zatajacie prawdę odnośnie tego jak wychowujecie dziecko żeby nie zostać wyśmianym,, ocenionym lub potępionym?
Niby wiemy jak chcemy wychować dziecko, uważamy że potrafimy się nim zająć najlepiej, że innym ludziom nic do tego, niech się zajmą własnym sprawami. A jednak ludzie bądź sytuacje wpływają podświadomie na nasze zachowanie. I nawet jeżeli dalej robimy to co uważamy to czasami nam smutno, że ktoś nas skrytykował.
Z czego to wynika? Z niskiego poczucia własnej wartość? Z presji otoczenia samej w sobie? Z braku wiary we własne siły, braku wiary w siebie i braku wiary w dziecko? Czy my matki, nie dostajemy odpowiedniego wsparcia od męża, rodziny, bliskich?
No to teraz mój coming out!
Śpimy z dzieckiem od urodzenia i będziemy z Nią spać tak długo jak będzie chciała.
Nie szczepimy dziecka!
Mam zamiar karmić piersią do drugich urodzin.
Wychowujemy nasze dziecko w Rodzicielstwie Bliskości.
Uważam, że Reni Jusis to świetna babka i każdy powinien się choć jednej rzeczy od niej nauczyć.
I tak, jestem jedną z tych "nowoczesnych matek" i czytam "bzdury w internecie" właśnie po to żeby się rozwijać, samodoskonalić i szukać alternatywnych sposobów na to żeby żyło nam się łatwiej, zdrowiej i szczęśliwiej!
I NIE ZAŁOŻĘ JEJ SKARPETEK!
wtorek, 25 czerwca 2013
poniedziałek, 20 maja 2013
Słowa, których nie powinniśmy mówić dzieciom
W artykule napisanym przez Monikę Szczepanik - mamę, pedagoga i bloggerkę, zawarte jest to co dla mnie jest najważniejsze w rodzicielstwie bliskości, esencja. To co mówimy do dziecka i jak mówimy wpływa na całe życie małego człowieka. Unikając pewnych określeń, sformułowań, jesteśmy w stanie zbudować trwałe i wysokie poczucie własnej wartości naszego dziecka. Poniżej lista wyrażeń, których dobrze jest unikać. Zapewne niektórzy się zdziwią bardzo :) A dlaczego ich unikać jest dokładnie wyjaśnione tutaj :
http://dziecisawazne.pl/czego-nie-powinnismy-mowic-dzieciom/
http://dziecisawazne.pl/czego-nie-powinnismy-mowic-dzieciom/
- Pochwała:
jestem z ciebie dumna
zuch dziewczynka
zuch dziewczynka
brawo, nikt tak jak ty nie skacze
ale z ciebie dzielny chłopiec
pięknie narysowałeś
ładnie zjadłeś
musisz się jeszcze bardziej postarać
jeszcze tylko 500 metrów i czeka na ciebie nagroda
popatrz, ile możesz zyskać, jeśli…
jesteś najlepszy
ile razy mam ci powtarzać
co się z tobą dzieje
przestań wreszcie
natychmiast się uspokój
nie wolno tak robić
co ty sobie wyobrażałeś, że…
o nic nie można cię poprosić, bo ciągle mówisz „nie” i „nie”
jesteś kłamcą
ale z ciebie niejadek
taka grzeczna dziewczynka
jesteś najpiękniejsza
mój bohater
nie bądź taki uparciuch
kiedy nauczysz się wiązać buty? Masz już 6 lat
inne dzieci w twoim wieku same się ubierają
cały tatuś, taki sam bałaganiarz
i jeszcze łyżka za mamusie, i za tatusia, i za babcię…
mamusia tak ładnie prosi
zrób to dla mnie
to twoja wina
Jeżeli znacie jeszcze inne określenia, których lepiej unikać zapraszam do komentowania.
ale z ciebie dzielny chłopiec
pięknie narysowałeś
ładnie zjadłeś
- Motywacja zewnętrzna:
musisz się jeszcze bardziej postarać
jeszcze tylko 500 metrów i czeka na ciebie nagroda
popatrz, ile możesz zyskać, jeśli…
jesteś najlepszy
- Upomnienie/osąd/nagana:
ile razy mam ci powtarzać
co się z tobą dzieje
przestań wreszcie
natychmiast się uspokój
nie wolno tak robić
co ty sobie wyobrażałeś, że…
o nic nie można cię poprosić, bo ciągle mówisz „nie” i „nie”
- Etykiety:
jesteś kłamcą
ale z ciebie niejadek
taka grzeczna dziewczynka
jesteś najpiękniejsza
mój bohater
nie bądź taki uparciuch
- Porównania:
kiedy nauczysz się wiązać buty? Masz już 6 lat
inne dzieci w twoim wieku same się ubierają
cały tatuś, taki sam bałaganiarz
- Wykorzystanie relacji:
i jeszcze łyżka za mamusie, i za tatusia, i za babcię…
mamusia tak ładnie prosi
zrób to dla mnie
to twoja wina
Jeżeli znacie jeszcze inne określenia, których lepiej unikać zapraszam do komentowania.
wtorek, 14 maja 2013
Wakacje z dzieckiem, Węgry, Chorwacja, Włochy
Obiecałam w poprzedniej notce (KLIK!) iż zdam relację z urlopu.
Jedyne co mieliśmy zaplanowane to termin, chociaż on też się dwa razy zmienił.
Nasz trasa wyniosła około 3100km i przejechaliśmy przez 9 krajów europejskich.
Jedyne co mieliśmy zaplanowane to termin, chociaż on też się dwa razy zmienił.
Nasz trasa wyniosła około 3100km i przejechaliśmy przez 9 krajów europejskich.
28.04.2013 niedziela - 958km
Wyjazd ze Szczecina około godziny 6:00, przejazd przez Polskę, Czechy i Słowację na Węgry. Pogoda z każdym kilometrem była ładniejsza. Monia podróż zniosła świetnie. W Czechach korek, na Słowacji mandat, okropne drogi i średni smażony syr. Na Węgrzech, w miejscowości Bogacs czekała na nas moje koleżanka z Lublina - chustoświrka Sylvetta. Dojechaliśmy na miejsce chyba o 21:00.
Smażony syr na Słowacji
29.04.2013 poniedziałek
30.04.2013 wtorek
Moczymy tyłki w gorących basenach termalnych z Sylwią, Czesiem, Blanką i Ritą. Pogoda piękna. Cieplutko. Na campingu sami Polacy. Wszystko bardzo tanie, a Węgrzy sami siebie oszukują w liczeniu pieniędzy. Jemy na świeżym powietrzu, leżymy na trawie, śmiejemy się do rozpuku. Pobyt wieńczymy wyprawą do tutejszej winniczki. Dzisiaj żałuję, że nie zostaliśmy tam dłużej, bo to był najlepszy relaks. Zdecydowanie za krótki. Ludzie na Węgrzech dziwni. Bardzo trudny mają język nie mówią w żadnym obcym języku i nawet nie podejmują prób dogadania się.
Nasze obozowisko
Spółka pigułka - Blanka, Monia, Rita
Chłopaki i człowiek zadymka - Blanka
Nurki w basenie
Sylvetta, ja i dziewczynki
Cyc w terenie
1.05.2013 środa - ok.500km
Podróż wcześnie rano z Bogacsa do Budapesztu, a wieczorem w stronę Chorwacji. Nocleg w okolicach Zagrzebia w hotelu o wdzięcznej nazwie Melody.
Budapeszt. Nieziemski. Nie wiem ile kilometrów zrobiliśmy pieszo po mieście, ale na koniec już wysiadałam. Było chyba ze 40 stopni ale daliśmy radę. Monia nauczyła się pić ze zwykłej butelki i dzielnie znosiła zwiedzanie miasta w chuście. Dogadywaliśmy się bez problemu. W końcu Budapeszt jest stolicą europejską, więc trochę bardziej im zależy na turystach.
Najlepiej u Taty na plecach
Trzeba się trochę ochłodzić
Zwiedzamy miasto
A tutaj zdobycie szczytu, który widać na poprzednim zdjęciu - Cytadela
Tutaj już widok z zamku, a w oddali widać poprzedni szczyt z Cytadelą. To ganianie po górkach myślałam że mnie wykończy. Z Cytadeli na zamek szliśmy chyba z godzinę. Z górki i pod górkę. Ale za to jakie atrakcje nad głowami się działy to ho-ho-ho! Pokazy Red Bulla - akrobacje powietrzne. Tak się gapiliśmy na to co się dzieje, że nie mamy żadnego zdjęcia :)
A tutaj nabraliśmy sił do dalszego zdobywania miasta. BYŁ PRZEWIJAK!
Arek na moście łańcuchowym, a w tle zamek.
Odwiedziliśmy też Hard Rock Cafe i kupiliśmy pamiątki z Budapesztu.
Na mapie widać również, że jechaliśmy wzdłuż Balatonu.
02.05.2013 czwartek - ok.190km
03.05.2013 piątek
04.05.2013 sobota
05.05.2013 niedziela
Wyjazd z hotelu wcześnie rano i niesamowita droga na wyspę Krk, miejscowość Baśka.
Cudny kurort. Plaża nie całkiem kamienista, sporo piachu. Ludzie mili, uprzejmi, cudowni. Język podobny do polskiego. Widoki iście tropikalne, plaża nudystów i owoce morza w każdej knajpce.
Widok z naszego apartamentu
06.05.2013 poniedziałek - 1418km
Pogoda się popsuła i zdecydowaliśmy wracać do domu. Droga powrotna prowadziła przez Włochy, Austrię i Niemcy. Wyjechaliśmy o 7:00 i w Polsce byliśmy około 1:30. Monia w Austrii zaczęła marudzić i marudziła do momentu, aż się ciemno nie zrobiło i nie usnęła na dobre. Mieliśmy zrobić nocleg w Monachium, ale chyba nam się za domem tęskniło, więc się nie zatrzymaliśmy.
We Włoszech najserdeczniejsi ludzie! Cudowni. Całowali nam Monie w chuście, wszyscy się uśmiechali, zagadywali, pokazywali drogę. Mili, uśmiechnięci, ekspresyjni, uczynni. Chyba następna podróż będzie po Włoszech. Austria natomiast nasz zaskoczyła kulinarnie. Najlepsze żarcie w knajpie na autostradzie przy stacji benzynowej. Szwedzkie stoły. WSZYSTKO TAM BYŁO, czego człowiek tylko nie zapragnął. Zjedliśmy po hamburgerze grillowanym na naszych oczach i niesamowitych deserach. Każdemu kto się znajdzie na austriackiej autostradzie polecam restauracje http://www.landzeit.at/
Śniadanko i poranna kawka w Trieście
Zwiedzanie miasta
Przystanek na siusiu w Austrii
ps. Odwieszam na kołek moje poszukiwania pracy. Mam tyle rzeczy na głowie, że póki co te dodatkowe
"nerwy" nie są mi potrzebne. Jak mawia mój tata: "Polska to dziwny kraj!"
środa, 8 maja 2013
Mama chce wrócić do pracy
Byliśmy na urlopie! Ale o tym może jutro. Powrót był dyktowanym kolejną wizytą w PUPie.
Pobiegłam do urzędu z samego rana z nadzieją, że szybko załatwie sprawę. Wzięłam numerek, a tam 44 osoby przede mną. Sala pękała w szwach od ludzi, ja spocona, dziecko spocone w chuście, ale na szczęście Panie na poszczególnych stanowiskach sprawnie działały. Po kilku kwadransach już byłam po spotkaniu z pośrednikiem pracy. Spotkanie to było jednak dziwne, jeżeli nie tragi-komiczne, co by nie powiedzieć żenujące.
Ja: "Dzień dobry."
Pani: "Dzień dobry. A Pani to chyba nie chce pracować?" - patrząc na dziecko
Ja: "Ależ ja chce pracować! Nie ma Pani dla mnie pracy którą bym mogła wykonywać z dzieckiem? Albo taką, która mi pozwoli zatrudnić nianie?"
Pani: "Z Pani wysokim wykształceniem niestety nie... Potrzebujemy kucharzy, bo sezon. Murarzy, bo sezon. Mogę Panią na kurs kadry i płace wysłać. Ale to chyba się Pani nie przyda."
Ja: "Pani serio???"
Pani: "Serio. Proszę przyjść za miesiąc. Do widzenia."
Ja: "Do widzenia"
Po powrocie do domu przejrzałam oferty pracy i aplikowałam na kilka ogłoszeń. Zobaczymy do końca tygodnia co się wydarzy.
Nasunął mi się dzisiaj rewelacyjny wywiad z socjolog Anną Gizą-Poleszczuk. Uderzyła dokładnie w sedno i jest to doskonałe podsumowanie dzisiejszego dnia.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,102561,10825277,Najpierw_autostrady__potem_przedszkola.html?as=1
Pobiegłam do urzędu z samego rana z nadzieją, że szybko załatwie sprawę. Wzięłam numerek, a tam 44 osoby przede mną. Sala pękała w szwach od ludzi, ja spocona, dziecko spocone w chuście, ale na szczęście Panie na poszczególnych stanowiskach sprawnie działały. Po kilku kwadransach już byłam po spotkaniu z pośrednikiem pracy. Spotkanie to było jednak dziwne, jeżeli nie tragi-komiczne, co by nie powiedzieć żenujące.
Ja: "Dzień dobry."
Pani: "Dzień dobry. A Pani to chyba nie chce pracować?" - patrząc na dziecko
Ja: "Ależ ja chce pracować! Nie ma Pani dla mnie pracy którą bym mogła wykonywać z dzieckiem? Albo taką, która mi pozwoli zatrudnić nianie?"
Pani: "Z Pani wysokim wykształceniem niestety nie... Potrzebujemy kucharzy, bo sezon. Murarzy, bo sezon. Mogę Panią na kurs kadry i płace wysłać. Ale to chyba się Pani nie przyda."
Ja: "Pani serio???"
Pani: "Serio. Proszę przyjść za miesiąc. Do widzenia."
Ja: "Do widzenia"
Po powrocie do domu przejrzałam oferty pracy i aplikowałam na kilka ogłoszeń. Zobaczymy do końca tygodnia co się wydarzy.
Nasunął mi się dzisiaj rewelacyjny wywiad z socjolog Anną Gizą-Poleszczuk. Uderzyła dokładnie w sedno i jest to doskonałe podsumowanie dzisiejszego dnia.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,102561,10825277,Najpierw_autostrady__potem_przedszkola.html?as=1
wtorek, 23 kwietnia 2013
PÓŁ ROKU
Monika , moja córka kończy dzisiaj pół roku. Może warto ją przedstawić, skoro ten blog niezaprzeczalnie łączy się z faktem, że urodziłam ją 183 dni temu.
Po pierwsze nie urodziłam - wyjęli ją. Nie było akcji porodowej, nie było już wód płodowych, był tydzień po terminie i było ułożenie miednicowe. Po całym dniu oczekiwania na szalonej porodówce, o 17:40 wykonano cięcie cesarskie i ukazała się moja ciemnowłosa córeczka - 3090gram i 57cm.
Moje dziecko jest CUDOWNE! No ale czy którakolwiek matka powie inaczej? Ale moje dziecko jest cudowne. Jest śliczna. To fakt. Kto widział potwierdzi. Bardzo bałam się, że urodzi się brzydka, ja tego nie zauważę, nikt nie będzie miał odwagi mi tego powiedzieć. Ale jest śliczna. Ma ogromne oczy, których kolor raz jest niebieski a raz szary - zależy jak jest ubrana. Do tego długie podwinięte rzęsy i pucułowate policzki. Do tego jest ZAWSZE uśmiechnięta. Pogodna, radosna, słodka jak cukierek. Nie płacze, śpi w nocy, pięknie je, potrafi się 2 godziny sama bawić w łóżeczku, jest odkładalna, lubi jeździć w samochodzie, nie choruje, nie miała ani jednej kolki. Jest totalnie innym dzieckiem niż się spodziewaliśmy. Lubi metki w zabawkach, wszelkie gryzaki, piosenkę "Koła Autobusu Kręcą Się", trzęsie się do książek które czytam, a na A KUKU! które robi jej tata, śmieje się wniebogłosy. Porywa nam jedzenie z talerza, pokrzykuje głośno na zabawki, naśladuje dźwięki, pełza do tyłu, a najszczęśliwsza jest jak się ją posadzi, choć jeszcze jest za wcześnie.
Jak wygląda nasze życie po przyjściu na świat Moniki? Jest jeszcze większy bałagan w domu! Ale oprócz tego nadal spotykamy się ze znajomymi, słuchamy głośno muzyki, chodzimy na spacery w nocy, jeździmy na wycieczki, spędzamy niedziele w piżamach, ja szkrapuje, chodzę na jogę i do kina, Arek jeździ w motocrossie i chodzi na saunę Nasz świat nie kręci się wokół dziecka. Dziecko jest uzupełnieniem, tą cząstką najlepszą, sprawiającą, że jest nam tak cudnie!
Jedyne czego mi brakuje to Martini! Ale o karmieniu piersią kiedy indziej.
Po pierwsze nie urodziłam - wyjęli ją. Nie było akcji porodowej, nie było już wód płodowych, był tydzień po terminie i było ułożenie miednicowe. Po całym dniu oczekiwania na szalonej porodówce, o 17:40 wykonano cięcie cesarskie i ukazała się moja ciemnowłosa córeczka - 3090gram i 57cm.
Moje dziecko jest CUDOWNE! No ale czy którakolwiek matka powie inaczej? Ale moje dziecko jest cudowne. Jest śliczna. To fakt. Kto widział potwierdzi. Bardzo bałam się, że urodzi się brzydka, ja tego nie zauważę, nikt nie będzie miał odwagi mi tego powiedzieć. Ale jest śliczna. Ma ogromne oczy, których kolor raz jest niebieski a raz szary - zależy jak jest ubrana. Do tego długie podwinięte rzęsy i pucułowate policzki. Do tego jest ZAWSZE uśmiechnięta. Pogodna, radosna, słodka jak cukierek. Nie płacze, śpi w nocy, pięknie je, potrafi się 2 godziny sama bawić w łóżeczku, jest odkładalna, lubi jeździć w samochodzie, nie choruje, nie miała ani jednej kolki. Jest totalnie innym dzieckiem niż się spodziewaliśmy. Lubi metki w zabawkach, wszelkie gryzaki, piosenkę "Koła Autobusu Kręcą Się", trzęsie się do książek które czytam, a na A KUKU! które robi jej tata, śmieje się wniebogłosy. Porywa nam jedzenie z talerza, pokrzykuje głośno na zabawki, naśladuje dźwięki, pełza do tyłu, a najszczęśliwsza jest jak się ją posadzi, choć jeszcze jest za wcześnie.
Jak wygląda nasze życie po przyjściu na świat Moniki? Jest jeszcze większy bałagan w domu! Ale oprócz tego nadal spotykamy się ze znajomymi, słuchamy głośno muzyki, chodzimy na spacery w nocy, jeździmy na wycieczki, spędzamy niedziele w piżamach, ja szkrapuje, chodzę na jogę i do kina, Arek jeździ w motocrossie i chodzi na saunę Nasz świat nie kręci się wokół dziecka. Dziecko jest uzupełnieniem, tą cząstką najlepszą, sprawiającą, że jest nam tak cudnie!
Jedyne czego mi brakuje to Martini! Ale o karmieniu piersią kiedy indziej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)